Byle do pierwszego: Kto nam to narysuje?

O tym, jak ważna dla powodzenia gry jest oprawa graficzna nikogo nie trzeba chyba przekonywać. Planszówki powinny być przede wszystkim grywalne, ale muszą także cieszyć zawartością pudełka oraz miłym dla oka wyglądem – spójrzmy na Dixit czy Smallworld. Nierzadko już dzisiaj, oprawa graficzna a zwłaszcza ilustracje z gier mogłyby śmiało zostać wydane w osobnych albumach sztuki pop lub też umieszczone na wystawach prac graficznych. Nigdy nie lekceważyliśmy tego etapu przygotowywania tytułu do druku. Nasze poprzednie gry: Przepustkę oraz Piekło okopów ilustrowali bardzo zdolni i doświadczeni rodzimi oraz włoscy artyści. Nie inaczej jest w przypadku gry Byle do pierwszego, którą planujemy ufundować na platformie Wspieram.to już od 25 sierpnia.

pudełkoPudełeczko

Zacznijmy od opakowania. Chcemy by pudełko Byle do pierwszego oryginalnie wyróżniało się zarówno na sklepowych pudełkach jak i w kolekcjach graczy. To właśnie ilustracja z okładki często decyduje o tym, czy klient poprosi ekspedienta o pokazanie mu gry. Dalej już wszystko w rękach sprzedawcy i klienta, ale pierwszy impuls zainteresowania musi wyjść od nas. Dlatego też z 4 stron pudełka, będzie na nas spoglądało ruchliwe życie osiedlowe, wprost nawiązujące do scenerii gry. Kształt pudła jak i okalające  go ilustracje ma wyglądać jak prawdziwy wesoły blok. Ale nie myślcie, że ten ostatni element, który tworzyliśmy był najtrudniejszy.

Właśnie kwestia grafik do Byle do pierwszego okazała się być ciężkim orzechem do zgryzienia już w pierwszych miesiącach prac nad grą. Dlaczego? Przede wszystkim Byle do pierwszego jest naszą pierwszą grą, której tematyka nie opiera się na wydarzeniach historycznych. Co więcej – jest naszą pierwszą grą rozrywkową, w której posługujemy się ironią – zarówno w doborze tematyki kart jak sposobu ich przedstawiania. W jaki sposób podejść do tematu, aby plansza, karty, banknoty i wszystkie pozostałe elementy tworzyły spójną całość, a przy tym nie przygniotły gracza formą? No cóż, musieliśmy podjąć tak rzuconą rękawicę.

Klimat

Przy każdej z gier naszego autorstwa staraliśmy się dobrać oprawę w taki sposób, aby oddać klimat epoki w której osadziliśmy mechanikę, podkreślić wydarzenia historyczne, uwypuklić walory edukacyjne i przekuć je na rozrywkę. A przy tym wszystkim nie powielić poprzedniego projektu, wydać unikatowy tytuł. Przy Byle do pierwszego musieliśmy obrać trochę inny kurs, w końcu miała to być typowa gra imprezowa, osadzona na przekoloryzowanym osiedlu, zawierająca sporą dawkę dosadnego humoru, pokazująca błahostki niełatwego współżycia sąsiedzkiego (studenci wiedzą o czym mówię). Pierwsze testy pokazały, że obrany kierunek jest słuszny a poziom żartów nie przekracza cienkiej granicy dobrego smaku.

Kreatywna księgowośćZuza

Nadszedł więc czas na połączenie treści z obrazkami. Otrzymaliśmy wiele wspaniałych próbnych prac od licznych artystów, spośród których musieliśmy wybrać tą jedną właściwą. Po wielu debatach zdecydowaliśmy, że wizja Zuzy Wollny jest najbliższa naszej i najpełniej oddaje klimat gry. Przede wszystkim jej projekty nie są „ładne” w klasycznym tego słowa rozumieniu, tak jak i nie są ładne polskie blokowiska. Jak zauważyło wielu testerów, grafiki nawiązują nieco do Włatców Much i mają nieco karykaturalny charakter. O takie prace dokładnie nam chodziło – z przymrużeniem oka, czasem dosadne, czasem uszczypliwe, ale nie prześmiewcze – w końcu mamy bawić a nie wytykać przywary.

Gra w połowie zeszłego roku zaczęła nabierać kolorów. Ogrom pracy został włożony w karty akcji i rachunki – żartobliwe nazwy musiały współgrać z postaciami, a często dopiero w połączeniu z rysunkiem całość nabierała komediowego sensu. Szczerze mówiąc nie wiem czy faza ta była cięższa dla nas czy dla Zuzy, która cierpliwie wprowadzała nasze kolejne sugestie i poprawki (nie należymy do najbardziej zdecydowanych twórców). Bowiem nagle napotkaliśmy pierwsze negatywne komentarze, stawiające dość poważne zarzuty zarówno tematyce gry jak i ogólnie jej wyglądowi. Jednak kolejne próby z licznymi grupami testerów (szczególnie niezłomni Rafał i Ewa ale także na konwentach i knajpianych spotkaniach z planszówkami) i intensywny wywiad na rynku przekonały nas, że co prawda wszystkich nie zadowolimy, ale trop jest dobry.

Wojny większe i mniejsze

Nie zawsze było jednak tak słodko i zgodnie. Stoczyliśmy z Zuzą prawdziwą stalingradzką batalię …ups, miało być bez historii… o koncepcję planszy. Przywiązaliśmy się do widoku na osiedle z boku i za nic nie chcieliśmy zgodzić się na rzut z góry wpisany w okrąg. Pomysł dodajmy bardzo ciekawy, awangardowy lecz dla nas zbyt szalony. Również kilkukrotnie zlał nas zimny pot po otrzymaniu ilustracji do kart – słowo „hardcore” niestety jest tu najlepsze. Musieliśmy wówczas nieco studzić wyobraźnię naszej koleżanki. No ale kto nigdy nie toczył bojów z grafikiem, niech pierwszy rzuci kamieniem.

 

plansza aktualna

Powoli dobijamy jednak do celu. Przed nami akcja na platformie Wspieram.to i mamy nadzieję jesienna premiera gry. Prawie dwa lata po uchwyceniu się naszego tytułu, Byle do pierwszego wygląda tak, jak tego oczekiwaliśmy.

Uwaga: Od piątku do niedzieli (21-23 sierpnia) będziemy bawić na Polcon w Poznaniu. Szukajcie nas, a raczej naszych koszulek i dołączajcie do rozgrywek w “Byle do pierwszego”. W piątek 17.00 (GAMES ROOM 1) opowiemy szerzej o grze a w niedzielę o 11.00 (GAMES ROOM 2) zorganizujemy przedpremierowy konkurs tejże gry.

Paulina Krzystek